Ostatnio cieplej jakby, pogoda nam przypomniała, że to jeszcze przecież nie zima. W jesiennym zatem klimacie prezentujemy efekty letniego tkania. Ni to otulacz, ni to narzutka, akurat na ostatnie ciepłe jesienne dni.
Bawełna, splot skośno-krzyżowy. Kolory użytych wątków: fioletowy, czarny i czerwony, który nie doczekał się "studyjnego" zdjęcia ;-).
Otrzymałam "cynk", że wdzianko (jak je zwał, tak zwał) się podoba i spisuje jak należy - czyż tkacz może mieć większą satysfakcję?
czwartek, 18 grudnia 2014
piątek, 28 listopada 2014
Linen love affair
Lniany romans trwa i oczywiście jest brzemienny w skutki. Oto jego owoce. W roli głównej ponownie potrójna "Lenka". Dwa pierwsze szale tkane są splotem Atwater-Bronson lace, pozostałe splotem huck lace, wszystkie na 8 nicielnic.
I to by było na tyle. Coś niewygadana jestem ostatnio. Ale za to pracowita ;-).
I to by było na tyle. Coś niewygadana jestem ostatnio. Ale za to pracowita ;-).
wtorek, 4 listopada 2014
Co to ja mówiłam o lnie?
Co to było?... A, tak! Że go kocham!
Ten projekt miał być eksperymentem. Chyba za mocno się owym eksperymentowaniem przejęłam, bo miast 160 nitek osnowy, zrobiłam - bagatela - 310! Jest to o tyle dziwne, że osnowa nie była jednokolorowa, a układ pasów zmieniał się co kilka nitek, nie mogłam się więc po prostu zapomnieć przy snuciu. A jednak... Niech usprawiedliwi mnie kiepski stan zdrowia.
Eksperymentem miało być połączenie wielobarwnej osnowy z ażurem. Pierwotnie wątek miał być ciemny, jednak okazało się, że nie mam tyle potrzebnej nici.
Włóczka to potrójny len "Lenka" (serdecznie polecam sklep włóczkiwarmii.pl - sprzedająca to anioł!). Snuje się pięknie (choć musiałam przewinąć najpierw niektóre motki), tka bardzo dobrze. Przędza jest gładka i mocna, nie wymagała klejenia. Tkanina po zdjęciu z krosna była oczywiście sztywna i nieciekawa, ale po praniu ujawniło się całe piękno struktury, a maglowanie nadało szalowi miękkości i blasku. Ach, ach!... Len jest the best!
Splot Atwater-Bronson lace, nicielnic 8. Wymiary ok. 47 cm x 170 cm + frędzle, osnowa 3 motki po 300 m, wątek 2 motki po 300 m.
Wnioski końcowe z przeprowadzonego eksperymentu? Multikolorowa osnowa i ażury w duecie mają sobie sporo do zaoferowania, wrócimy więc niebawem wszyscy, to znaczy len, ażury i ja, do tkackiego laboratorium.
Ten projekt miał być eksperymentem. Chyba za mocno się owym eksperymentowaniem przejęłam, bo miast 160 nitek osnowy, zrobiłam - bagatela - 310! Jest to o tyle dziwne, że osnowa nie była jednokolorowa, a układ pasów zmieniał się co kilka nitek, nie mogłam się więc po prostu zapomnieć przy snuciu. A jednak... Niech usprawiedliwi mnie kiepski stan zdrowia.
Eksperymentem miało być połączenie wielobarwnej osnowy z ażurem. Pierwotnie wątek miał być ciemny, jednak okazało się, że nie mam tyle potrzebnej nici.
Włóczka to potrójny len "Lenka" (serdecznie polecam sklep włóczkiwarmii.pl - sprzedająca to anioł!). Snuje się pięknie (choć musiałam przewinąć najpierw niektóre motki), tka bardzo dobrze. Przędza jest gładka i mocna, nie wymagała klejenia. Tkanina po zdjęciu z krosna była oczywiście sztywna i nieciekawa, ale po praniu ujawniło się całe piękno struktury, a maglowanie nadało szalowi miękkości i blasku. Ach, ach!... Len jest the best!
Splot Atwater-Bronson lace, nicielnic 8. Wymiary ok. 47 cm x 170 cm + frędzle, osnowa 3 motki po 300 m, wątek 2 motki po 300 m.
Wnioski końcowe z przeprowadzonego eksperymentu? Multikolorowa osnowa i ażury w duecie mają sobie sporo do zaoferowania, wrócimy więc niebawem wszyscy, to znaczy len, ażury i ja, do tkackiego laboratorium.
Tym razem w roli styropianowej modelki, której się nie dorobiłam, wystąpiło Urocze Dziewczątko. Wystarczy dziewczęciu włączyć Animal Planet i grzecznie pozuje :-) |
sobota, 1 listopada 2014
I znowu dywaniki
Oto ostatnie dwa dywaniki, utkane na tej samej osnowie, co dywaniki z poprzedniego posta.
Na osnowę użyłam niezbyt grubego, podwójnego lnu. Sprawował się znakomicie, żałuję, że nie mam dostępu do większej jego ilości.
Rozstajemy się teraz na jakiś czas ze szmaciakami, bo czyż nie mówiłam, że stęskniłam się za czymś delikatniejszym? Na horyzoncie widzę len...
Na osnowę użyłam niezbyt grubego, podwójnego lnu. Sprawował się znakomicie, żałuję, że nie mam dostępu do większej jego ilości.
Rozstajemy się teraz na jakiś czas ze szmaciakami, bo czyż nie mówiłam, że stęskniłam się za czymś delikatniejszym? Na horyzoncie widzę len...
środa, 1 października 2014
Dywaniki, dywaniki
Wróciłam ostatnimi czasy do tkania chodniczków. Tak prezentują się rezultaty.
Teraz dobrze będzie ubrać krosno w coś delikatniejszego. Stęskniłam się za śmigającym czółenkiem.
A co znalazłam pomiędzy zdjęciami? Nie, nie był to dywanik, nie był to też dinozaur ;-)
Teraz dobrze będzie ubrać krosno w coś delikatniejszego. Stęskniłam się za śmigającym czółenkiem.
A co znalazłam pomiędzy zdjęciami? Nie, nie był to dywanik, nie był to też dinozaur ;-)
Bezsporny dowód na to, ze Asystentka nauczyła się obsługiwać aparat fotograficzny, co - mam nadzieję - nie skończy się dla niego tragicznie |
Etykiety:
dywaniki,
moje tkaniny,
plain weave,
rag rugs,
splot płócienny,
splot skośny,
splot skośny wątkowy,
szmaciaki,
twill weave,
weft faced twill weave
wtorek, 30 września 2014
Tkacki seans filmowy
Dzięki mellansystern mogłam zapoznać się z doskonałymi filmami instruktażowymi autorstwa Karin Wallin. Oto bezpośredni link do jej strony na Vimeo.
Filmy są w języku szwedzkim, niech to Was jednak nie zniechęca, gdyż są bardzo pomocne nawet bez komentarza. Z pewnością szereg czynności jest już znany z innych, podobnych instruktaży, ale my lubimy dobre źródła wiedzy - im ich więcej, tym lepiej.
Film bardziej przyda się początkującym tkaczom, ale także ci, którzy opanowali już podstawową wiedzę mogą znaleźć coś nowego. Ja znalazłam.
Karin Walin podczas pracy [stop-klatka z filmu] |
poniedziałek, 29 września 2014
Z życia tkacza
Tak, to nie żart, życie tkacza wcale nie zamarło wbrew wszelkim pozorom. Pora to udowodnić i zdać Przemiłym Czytelnikom relację z minionych miesięcy.
1. Mam kontrmarsz. Mam go już całkiem, całkiem długo - zdążyliśmy się nieźle zapoznać i nauczyliśmy się ze sobą współpracować. Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo odczuję przejście z systemu counterbalance na countermarche. Jestem zachwycona pracą krosna. Wszystkie elementy są oczywiście DIBYD, czyli wykonał je Nadworny Inżynier. Zadanie miał ułatwione, bo korzystał z doskonałego rysunku technicznego Maliz (vielen dank, Maliz!). Początkowo do powiązania wszystkiego co powiązać należy wykorzystałam sprawdzony i zaprezentowany przez Beatę sposób fiński wiązania sznurków, który niniejszym gorąco zachwalam, a w każdym razie zachwalam go tym, którzy używają do czterech nicielnic. Ja wymiękłam dopiero przy ośmiu nicielnicach - poprawianie przez cały dzień kilkudziesięciu supełków z lnianego sznurka, który obciera skórę z palców, a człowiek nie bardzo jeszcze wie co i po co właściwie robi, to nie jest fajna zabawa. Odżałowałam, zainwestowałam w szpulkę Texsolv'a. Życie nabrało jaśniejszych barw ;-)
2. Mam osiem nicielnic :-). Na razie udało mi się ich użyć do jednego zaledwie projektu. To miała być próbka, a wyszedł szalik. Splot skośny zwany "fancy".
3. Moja biblioteczka wzbogaciła się o pozycję "Color and Texture in Weaving. 150 Contemporary Designs" Margo Selby. Książka jest pięknie wydana, pięknie ilustrowana i pełna pięknych projektów. Autorka może być Wam znana z tkackiego odcinka serii "Mastercrafts".
4. Kilka dni temu na zaproszenie Agnieszki Jackowiak wzięłam udział w IX Weekendzie z Historią w Poznaniu. Hasło tkackiej części Weekendu brzmiało "Na szlaku kupców - sukno. Pokazy i warsztaty". Dowiozłam Julię i oddałam ją pod troskliwą opiekę Alicji, ja zajęłam się stanowiskiem wyposażonym w trzy osnute "Harfy". Parę zdjęć z imprezy: link. A tu galeria zdjęć zrobionych przez Agnieszkę: link.
Zobowiązałam się publicznie podziękować Szanownemu Małżonkowi za pomoc, co niniejszym czynię :-)
5. A co tam w międzyczasie udało się utkać objawię Przemiłym Czytelnikom w najbliższym czasie :-).
1. Mam kontrmarsz. Mam go już całkiem, całkiem długo - zdążyliśmy się nieźle zapoznać i nauczyliśmy się ze sobą współpracować. Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo odczuję przejście z systemu counterbalance na countermarche. Jestem zachwycona pracą krosna. Wszystkie elementy są oczywiście DIBYD, czyli wykonał je Nadworny Inżynier. Zadanie miał ułatwione, bo korzystał z doskonałego rysunku technicznego Maliz (vielen dank, Maliz!). Początkowo do powiązania wszystkiego co powiązać należy wykorzystałam sprawdzony i zaprezentowany przez Beatę sposób fiński wiązania sznurków, który niniejszym gorąco zachwalam, a w każdym razie zachwalam go tym, którzy używają do czterech nicielnic. Ja wymiękłam dopiero przy ośmiu nicielnicach - poprawianie przez cały dzień kilkudziesięciu supełków z lnianego sznurka, który obciera skórę z palców, a człowiek nie bardzo jeszcze wie co i po co właściwie robi, to nie jest fajna zabawa. Odżałowałam, zainwestowałam w szpulkę Texsolv'a. Życie nabrało jaśniejszych barw ;-)
2. Mam osiem nicielnic :-). Na razie udało mi się ich użyć do jednego zaledwie projektu. To miała być próbka, a wyszedł szalik. Splot skośny zwany "fancy".
3. Moja biblioteczka wzbogaciła się o pozycję "Color and Texture in Weaving. 150 Contemporary Designs" Margo Selby. Książka jest pięknie wydana, pięknie ilustrowana i pełna pięknych projektów. Autorka może być Wam znana z tkackiego odcinka serii "Mastercrafts".
4. Kilka dni temu na zaproszenie Agnieszki Jackowiak wzięłam udział w IX Weekendzie z Historią w Poznaniu. Hasło tkackiej części Weekendu brzmiało "Na szlaku kupców - sukno. Pokazy i warsztaty". Dowiozłam Julię i oddałam ją pod troskliwą opiekę Alicji, ja zajęłam się stanowiskiem wyposażonym w trzy osnute "Harfy". Parę zdjęć z imprezy: link. A tu galeria zdjęć zrobionych przez Agnieszkę: link.
Zobowiązałam się publicznie podziękować Szanownemu Małżonkowi za pomoc, co niniejszym czynię :-)
5. A co tam w międzyczasie udało się utkać objawię Przemiłym Czytelnikom w najbliższym czasie :-).
Etykiety:
8 nicielnic,
bawełna,
countermarch (kontrmarsz),
fancy twill,
filmy,
imprezy tkackie,
literatura tkacka,
moje tkaniny,
splot skośny,
szale,
twill weave,
z życia tkacza
piątek, 23 maja 2014
Splot skośno-krzyżowy
Tego posta próbuję napisać od czasu, gdy zobowiązałam się w odpowiedzi na komentarz Lady Altay pokazać rysunek tkacki splotu skośno-krzyżowego (nie jestem pewna czy to prawidłowa nazwa). Niestety, zaczął mi wychodzić pokręcony elaborat o splotach skośnych (bo sploty skośne to temat rzeka), więc ograniczę się może do obiecanego wzoru ;-).
Oto on:
Rysunek ten warto nieco zmodyfikować. Zmiany dotyczą:
• przewleczenia nicielnic - zamiast niewygodnego 1,2,4,3, użyjemy wygodnego 1,2,3,4,
• kolejności deptania podnóżów - zamiast ładnie wyglądającego na rysunku 1,2,3,4, użyjemy kolejności 1,4,2,3, która wygląda naprawdę dziwnie, ale w praktyce sprawdza się fenomenlnie
• sposobu powiązania nicielnic z podnóżkami - ta zmiana została wymuszona modyfikacją kolejności przewleczenia nicielnic oraz kolejności deptania podnóżków; gdybyśmy nie dostosowali wiązania, nie otrzymalibyśmy pożądanego wzoru.
Inspiracją do zmodyfikowania kolejności deptania podnóżków był dla mnie post Peggy Osterkamp. Uwierzcie mi na słowo i sami spróbujcie o ile przyjemniej i płynniej tka się depcząc podnóżki w kolejności 1 (lewa noga),4 (prawa noga),2 (lewa noga),3 (prawa noga).
I jeszcze liftplan dla posiadaczy krosien stołowych bądź warsztatów z bezpośrednim łączeniem nicielnic z podnóżkami.
A gdyby ktoś chciał urządzić sobie dłuższą lekturę na temat splotów skośnych (i nie tylko), może zajrzeć np. do Leksykonu włókiennictwa Marty Michałowskiej
lub do Struktur tkaninowych Janusza Szoslanda.
Oto on:
Rysunek ten warto nieco zmodyfikować. Zmiany dotyczą:
• przewleczenia nicielnic - zamiast niewygodnego 1,2,4,3, użyjemy wygodnego 1,2,3,4,
• kolejności deptania podnóżów - zamiast ładnie wyglądającego na rysunku 1,2,3,4, użyjemy kolejności 1,4,2,3, która wygląda naprawdę dziwnie, ale w praktyce sprawdza się fenomenlnie
• sposobu powiązania nicielnic z podnóżkami - ta zmiana została wymuszona modyfikacją kolejności przewleczenia nicielnic oraz kolejności deptania podnóżków; gdybyśmy nie dostosowali wiązania, nie otrzymalibyśmy pożądanego wzoru.
Inspiracją do zmodyfikowania kolejności deptania podnóżków był dla mnie post Peggy Osterkamp. Uwierzcie mi na słowo i sami spróbujcie o ile przyjemniej i płynniej tka się depcząc podnóżki w kolejności 1 (lewa noga),4 (prawa noga),2 (lewa noga),3 (prawa noga).
I jeszcze liftplan dla posiadaczy krosien stołowych bądź warsztatów z bezpośrednim łączeniem nicielnic z podnóżkami.
A gdyby ktoś chciał urządzić sobie dłuższą lekturę na temat splotów skośnych (i nie tylko), może zajrzeć np. do Leksykonu włókiennictwa Marty Michałowskiej
Marta Michałowska, Leksykon włókiennictwa, 2006, s. 358-359. |
lub do Struktur tkaninowych Janusza Szoslanda.
niedziela, 11 maja 2014
Narzuta na łóżko
Uznałam, że wolę inwestować pieniądze w przędze, a czas w tkanie, więc zamiast kupować nowe łóżko lub kombinować co zrobić ze zniszczoną tapicerką, po prostu utkałam narzutę :-D.
Na moją narzutę potrzebowałam 11 metrów osnowy szerokiej na 50 cm. Tkaninę pocięłam na 5 paneli i zszyłam (mimo dwukrotnego mierzenia materiału pomyliłam się i musiałam później jeden panel dosztukowywać, wrrr...). Zastosowałam splot skośno-krzyżowy, wypróbowany wcześniej przy chuście.
Ponieważ musiałam zostawić zapas na szwy, postanowiłam przy tej okazji przetestować brzegi tkane splotem panama (ang. basket). Dzięki temu dużo łatwiej zszywało się panele, gdyż granica między właściwą tkaniną a zapasem była wyraźnie widoczna. Drugim plusem było uniknięcie floating selvedges, co czyni tkanie jeszcze przyjemniejszym.
Czego żałuję, to, że nie nie zagęściłam osnowy na brzegach, co ułatwiłoby równe dobijanie wątku, ale rozpaczać nie zamierzam, bo łóżko i tak wygląda teraz o niebo lepiej :-).
Pojedynczy panel |
Zapas na szwy tkany splotem panama |
Asystentka mnie nie opuszcza... |
wtorek, 6 maja 2014
Lniane ponczo
Ciekawi Was jak potoczyły się losy lnianej osnowy?
Pewna Szalenie Ważna Persona zażyczyła sobie materiał na długie ponczo. Warunek był jeden - materiał powinien szybko schnąć. Cóż więc byłoby lepsze od lnu?
I tak powstało lekkie, przyjemne w dotyku, grzejące w chłodne wieczory (w upalne wieczory sprawdzimy czy będzie chłodzące ;-) ) i - mam nadzieję - szybkoschnące ponczo.
Podczas tkania wykorzystałam cztery różne wątki: żółty, rdzawy i zielony, które były takiej samej grubości jak osnowa oraz bardzo jasnobrązowy pojedynczy, cieniutki len. Fragment z rdzawym wątkiem czeka na zagospodarowanie, a z fragmentu z cieniutkim wątkiem zrobię chustę - jest on najdelikatniejszy i wątek nie maskuje kolorów osnowy.
A oto i rzeczone ponczo. Kaptur Szalenie Ważna Persona uszyła i doszyła sobie sama.
Pewna Szalenie Ważna Persona zażyczyła sobie materiał na długie ponczo. Warunek był jeden - materiał powinien szybko schnąć. Cóż więc byłoby lepsze od lnu?
I tak powstało lekkie, przyjemne w dotyku, grzejące w chłodne wieczory (w upalne wieczory sprawdzimy czy będzie chłodzące ;-) ) i - mam nadzieję - szybkoschnące ponczo.
Podczas tkania wykorzystałam cztery różne wątki: żółty, rdzawy i zielony, które były takiej samej grubości jak osnowa oraz bardzo jasnobrązowy pojedynczy, cieniutki len. Fragment z rdzawym wątkiem czeka na zagospodarowanie, a z fragmentu z cieniutkim wątkiem zrobię chustę - jest on najdelikatniejszy i wątek nie maskuje kolorów osnowy.
A oto i rzeczone ponczo. Kaptur Szalenie Ważna Persona uszyła i doszyła sobie sama.
niedziela, 23 marca 2014
Zosia-samosia, czyli jak nawinąć osnowę bez pomagiera
Jeżeli jesteście, tak jak ja, w posiadaniu męża, który niekoniecznie pragnie brać udział w Cudownym Procesie Tkania Ręcznego, być może przyda się Wam ten post. Rzecz konkretnie dotyczy nawijania osnowy.
Wypróbowałam kilka metod i wydaje mi się, że znalazłam remedium na bolączkę jaką jest nawijanie osnowy bez pomocy. Znalazłam, ale nie wynalazłam - pomysł zaczerpnęłam z bloga Kristdala Vävstuga. W sieci można znaleźć podobne rozwiązania, ja wykorzystałam akurat to i szczerze tę metodę polecam, zwłaszcza osobom, które dysponują warsztatami tkackimi podobnej budowy.
A tak wyglądało nawijanie u mnie. Osnowa to podwójny len, szerokość w płosze 100 cm, nici rozdziela regan zamocowany na tylnym przewale. Łańcuchy miały być cztery, ale przy snuciu trzeciego się lekko zapomniałam :-). Nie miało to zresztą znaczenia podczas nawijania, ponieważ dwa węższe łańcuchy i tak obciążyłam razem.
Gdy zostało już zbyt mało osnowy, by ciągnąć ją przez górną belkę, wykorzystałam tylko przewały. I tu bardzo ważna rzecz: uważajcie na przewał, pod którym przechodzi osnowa (jeżeli macie podobne krosno). Gdy zbyt mocno obciążyłam osnowę (butelki z wodą + hantle), przewał wyskoczył z nacięć, w których jest umocowany. W przyszłości zamierzam go czymś obciążyć - może Szanownym Małżonkiem, hm... ;-) - żeby uniknąć podobnych komplikacji.
I teraz tkam :-). Osnowa nawinięta jest równo i mocno. Żyć, nie umierać. Tkać :-D.
Wypróbowałam kilka metod i wydaje mi się, że znalazłam remedium na bolączkę jaką jest nawijanie osnowy bez pomocy. Znalazłam, ale nie wynalazłam - pomysł zaczerpnęłam z bloga Kristdala Vävstuga. W sieci można znaleźć podobne rozwiązania, ja wykorzystałam akurat to i szczerze tę metodę polecam, zwłaszcza osobom, które dysponują warsztatami tkackimi podobnej budowy.
A tak wyglądało nawijanie u mnie. Osnowa to podwójny len, szerokość w płosze 100 cm, nici rozdziela regan zamocowany na tylnym przewale. Łańcuchy miały być cztery, ale przy snuciu trzeciego się lekko zapomniałam :-). Nie miało to zresztą znaczenia podczas nawijania, ponieważ dwa węższe łańcuchy i tak obciążyłam razem.
Gdy zostało już zbyt mało osnowy, by ciągnąć ją przez górną belkę, wykorzystałam tylko przewały. I tu bardzo ważna rzecz: uważajcie na przewał, pod którym przechodzi osnowa (jeżeli macie podobne krosno). Gdy zbyt mocno obciążyłam osnowę (butelki z wodą + hantle), przewał wyskoczył z nacięć, w których jest umocowany. W przyszłości zamierzam go czymś obciążyć - może Szanownym Małżonkiem, hm... ;-) - żeby uniknąć podobnych komplikacji.
I teraz tkam :-). Osnowa nawinięta jest równo i mocno. Żyć, nie umierać. Tkać :-D.
Subskrybuj:
Posty (Atom)