Są czynności związane z tkactwem, których nie lubię. A są też takie, których szczerze nie cierpię. Nie cierpię wiązać osnowy. Pół biedy, gdy nie jest szeroka, a przędza jest elastyczna (to przede wszystkim), no ale czasami chcemy utkać coś szerszego z czegoś mało elastycznego, prawda?
Przetestowałam ostatnio nowy sposób wiązania osnowy i wydaje mi się, że znalazłam lekarstwo na mój ból. Metodę podpatrzyłam u Ann, autorki bloga Weaving For Fun (coś podobnego, ale z użyciem sznurka Texsolv, widziałam na FB, jednak nie wypróbowałam tego sposobu - jakiś niezrozumiały dla mnie był jego opis).
Pęczki nici nie są przywiązywane bezpośrednio do listwy - mocuje się je używając płaskich sznurowadeł z tworzywa sztucznego. Być może coś innego niż sznurowadła też zdałoby egzamin, ale nie próbowałam.
Przywiązałam w ten sposób trzy osnowy (dwa rodzaje nici) i jak na razie nie mam zastrzeżeń. Osnowa jest napięta, a sznurowadła nie luzują się. Bardzo łatwo jest regulować naprężenie poszczególnych pęczków nici.
Tak wyglądały moje osnowy po "zasznurowaniu", a jak je sznurować polecam obejrzeć u Ann.
Mam nadzieje, że kolejne próby ze sznurówkami okażą się równie udane.
I love the purple.
OdpowiedzUsuńThanks for the 'shout out' about my blog.
Thanks again for sharing :-).
Usuńsuper pomysl .tez sprobuje
OdpowiedzUsuńHa! Bomba! Też nie cierpię wiązać! Spróbuję, rzeczywiście na elastycznych sznurowadłach może nie trzeba będzie tego po dziesięć razy wiązać, żeby były równo napięte.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że aby osiągnąć równe naprężenie i tak będziesz musiała dziesięć razy poprawiać, ale zobaczysz jak łatwo to robić na sznurowadłach. Nerwy zaoszczędzone na wiązaniu można zużyć na inne frustrujące zajęcia ;-)
UsuńZaiste, sposób jest ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńA do tego prosty i skuteczny!
UsuńWidziałam to na blogu Ann, też mnie zaciekawiło. Nie ma strat w niciach osnowy i łatwo równomiernie naciągnąć. Spróbuję następnym razem.
OdpowiedzUsuńTak, straty osnowy znacznie mniejsze (przy odpowiednim zakombinowaniu - prawie żadne). Proszę dać znać czy się ta metoda u Pani też sprawdziła.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOgromnie podoba mi się tytuł :)
OdpowiedzUsuńPodobną metodę opisuje Deborah'a w Learning to Weave i nazywa ją "Lark's-head knot method" (str.46). Co prawda sprawa odnosi się do tylego drążka i nie dotyczy sznurówki, ale zastosowałam ją dwukrotnie z przodu ( w nowych krosnach ) i jestem na tyle zachwycona, że innej już nie szukam.
A tak w ogóle to przewlekłam 530 nitek bawełny przez cztery nicielnice i jestem wykończona. Dlatego przepraszam za zamieszanie z komentarzami :)
Jak miło, że doceniłaś ten drobiazg, jakim jest tytuł :-).
UsuńNajważniejsze to znaleźć to co nam odpowiada. Nie próbowałam metody, o której wspominasz. To niesamowite, że z powodzeniem stosujesz ją "z przodu". Musisz niezwykle precyzyjnie wiązać supełki na osnowie - dobrze myślę? Próbowałam za to metody z jednym długim sznurkiem, ale nie wychodziło mi to najlepiej.
530 nitek! To jest coś! Ależ ja się cieszę, że "brniesz" w tkactwo :-D