Jeśli tak, ten post może być pomocny. Miło będzie, jeśli przyda się także tkaczom w innym położeniu ;-).
Cztery nicielnice pozwalają nam na tkanie splotem skośnym (ang. twill), a to znaczy, że otwiera się dla nas naprawdę bogaty świat wzorów. Żeby lepiej zapoznać się z możliwościami jakie daje rzeczony twill, może warto utkać tzw. twill gamp (konia z rzędem temu, kto wyjaśni mi dlaczego nazwano to o czym chcę powiedzieć "gamp"), który może wyglądać np. tak:
Uprzedzę ewentualne pytania: nie, nie utkałam twill gampa; cały czas jestem w fazie "muszę się za to wziąć" (przeraża mnie długość listy tych "muszę się"...).
A zatem, nasz twill gamp to tkanina, która pozwala tkaczowi zapoznać się z meandrami splotu skośnego. Jeśli przypomina Wam sampler z jednego z pierwszych postów, który pokazywał możliwości jakie daje zabawa kolorem przy użyciu splotu płóciennego, to słusznie. Różnica między nimi jest jednak zasadnicza: pierwszy z nich "bawi się" wzorem wynikającym z zastosowania kombinacji kolorów w osnowie i wątku przy niezmiennym splocie, drugi zaś zachowuje kolor osnowy i wątku, ale zmienia się splot, czyli układ nici w strunach nicielnicowych (ang. threading) i kolejność deptania podnóżków (ang. treadling). Taki gamp pozwala nam poeksperymentować dowolnie z wszelkimi pochodnymi twillu.
Jak wygląda budowa gampa? Na osi poziomej rysujemy sekwencjami w jaki sposób przewlekać nici przez struny nicielnicowe i w takiej samej kolejności odzwierciedlamy ten rysunek na osi pionowej, która prezentuje kolejność deptania podnóżków. Rysujemy wzór "na nicielnicach" według następującego schematu: 1234, 1234, 1234 (jeśli ktoś nie wie o co chodzi, to zapraszam do tego posta), a następnie dokładnie ten sam schemat powtarzamy "na podnóżkach". Potem zaznaczamy granicę między naszymi prostokątami i wygląda to np. tak:
I możemy brać się do kolejnego schematu, np. 123432, 123432, 123432. Oto efekt:
I tak dalej... Oczywiście nie musimy zaczynać od 1234, możemy od jakiej chcemy kombinacji. To ma być nasz gamp, który się nam podoba, którego tkanie daje radość i satysfakcję, i który ma NAM służyć. Zatem hulaj dusza! Należy tylko pamiętać o tym, żeby nie robić tak jak to pokazuje schemat trzeci, czyli dwie lub więcej nitek obok siebie lub dwa lub więcej podnóżków obok siebie. Da się tak tkać, ale zdecydowanie nie służy to tkaninie :-).
Gamp, który widzicie poniżej (w dwóch częściach, bo inaczej nie byłam w stanie zrobić zrzutu ekranu), może posłużyć za punkt wyjścia, bo do tkania to on się jeszcze nie nadaje.
Twill gamp WVD (format pliku czytelny dla WeaveDesign)
Jeśli więc zechcecie się pobawić oto na co musicie zwrócić uwagę:
• prostokąty są nierówne, wymagają "dopieszczenia",
• białe linie między prostokątami muszą być wypełnione nitkami; teraz są puste i nie chodzi o brak koloru, a o brak zaznaczonej nicielnicy; myślę, że w rzeczywistości warto tam wstawić więcej niż jedną nitkę (2-4?), ale to już zależy od wielkości całej tkaniny, rozmiaru prostokątów i własnego widzi-mi-się.
Jedna ważna uwaga: jeśli pierwszy raz bierzesz się z twillem za bary, pamiętaj o używać tzw. floating selvedges. Są to nitki brzegowe, które przechodzą przez płochę, ale nie przez struny nicielnicowe. Tak wyglądają floating selvedges po utworzeniu przesmyku: ani się nie unoszą ani nie opadają:
Są one niezbędne do "łapania" wątku. Jeśli ktoś chce sprawdzić o co chodzi, niech spróbuje tkać bez nich - sprawa szybko stanie się jasna. Nitki te można normalnie nawinąć na wał tak jak i resztę osnowy lub puścić je luzem z jakimś obciążeniem. Dziadkiem do orzechów? Otwieraczem do butelek? Woreczkiem z ołowianymi ciężarkami? Plastikowymi pudełeczkami po soli emskiej wypełnionymi czymś ciężkim? ;-) To co widać na środku zdjęcia to nie FS, tylko dorobiona nitka, którą też trzeba było obciążyć, bo nie była nawinięta na wał.
Wracając do gampa. Jak już wyprodukowałam ten wpis, to nabrałam większego apetytu na takiego (i inne!), ale na razie dołożę go do listy "muszę się", bo teraz w głowie mam co innego.
Baz mnie rozumie :-D
Z mojego "trasmattor everywhere" na razie niewiele wychodzi, bo nie podobają mi się efekty, ale nic to - pruję i kombinuję dalej.
Dzisiejszy wpis sponsorowała, a... tfu... inspirowała urocza, a w uroku swym bezkonkurencyjna, Kate Bush w roli udręczonej Cathy.