czwartek, 28 marca 2013

Szwedzkie krosna bez tajemnic


Nie mam na to żadnych dowodów, ale jestem pewna, że dominującym typem krosien poziomych w Polsce są krosna typu counterbalance (z różną liczbą nicielnic). To zdaje się najpopularniejsze krosna także w Skandynawii. Przygotowanie takich krosien do pracy wymaga sporego nakładu pracy i doświadczenia. Jest coś co może sprawić, że zajęcie to będzie mniej frustrujące i bardziej efektywne. Osobom, którym przydałaby się pomoc polecam doskonałe filmy wydawnictwa Vävstuga Press: "Weaving on the Julia The little red loom from Glimåkra" i "Dress Your Loom the Swedish Way. An in-depth study of time honored techniques". Jak przygotować osnowę, założyć ją na krosno, wyregulować warsztat typu counterbalance oraz countermarch pokazuje Becky Ashenden




 Drogi Czytelniku, jeżeli byłeś tu wcześniej i odnosisz wrażenie, że coś się zmieniło, to, cóż, masz rację :-)

czwartek, 21 marca 2013

Światowy Dzień Poezji

21 marca. Dzień ten obfituje w różne rocznicowe wydarzenia, o których mówić nie będziemy. Nie wspomnimy też o licznych świętach obchodzonych tego dnia w różnych zakątkach świata*. Nie złożymy życzeń żadnemu Benedyktowi, Filemonowi, Filemonie, Klemencji, Lubomirowi, Ludomirowi, Ludomirze, Mikołajowi, Pafnucemu, Serapionowi i Teodulowi. Będziemy celebrować Światowy Dzień Poezji. Tkackiej poezji.

Edwin Holgate, The Old Loom


Całkiem niedawno otrzymałam od Alicji szwedzki wierszyk.

Är du vid vardagslivet led,
och synes dagen grå,
så sätt dig vid din vävstol ned,
och väv en aln, ja, två.
Då gladare du livet ser
-Det är en moras råd-
och du åt vardagsväven ger
en vackert glansig våd.

English translation.
Are you in everyday life stage,
and seemingly gray day,
so sit down at your loom,
and weave a yard, well, two.
When you are happier life see
it is a moras( housewife_ advice
and lets you access daily by your
loom beauiful fabric with glossy våd*
*kjolvåd= gore, tygvåd= width, tapetvåd= length
(wkleiłam tak jak otrzymałam)

Ów krótki, anonimowy, jak mniemam, utwór, otworzył mi nowe drzwi - drzwi do świata tkackiej poezji. Mam nadzieję, że tych kilka utworów sprawi Wam taką samą przyjemność jaką sprawiły mnie.


If
If you can wind a warp
And never miss the cross,
If you can thread the heddles one by one
And never suffer loss,
If you can reed the threads
And never miss a dent,
And smilingly repeat your pattern
And never once resent
An interruption or a muttered curse
From workers by your side,
If you can start to weave
And find the threads you thought were tied
Are loose; if you can cheerfully retrace
Your steps and do it all again,
Then call yourself a weaver, friend;
Your patience has no end.
(anonim)


WEAVERS, weaving at break of day,
Why do you weave a garment so gay? . . .
Blue as the wing of a halcyon wild,
We weave the robes of a new-born child.

Weavers, weaving at fall of night,
Why do you weave a garment so bright? . . .
Like the plumes of a peacock, purple and green,
We weave the marriage-veils of a queen.

Weavers, weaving solemn and still,
What do you weave in the moonlight chill? . . .
White as a feather and white as a cloud,
We weave a dead man's funeral shroud.


Weaving Haiku

Cold gray winter day—
Weaver readies her shuttles.
Bright basket of pirns.


A na koniec jeszcze jedno (niby)haiku będące żartobliwym podsumowaniem posta o tkackiej poezji.

***
Broken warp end. Damn.
Fix it. Continue weaving.
Broken warp end. Damn.

;-)



* Wszyscy spragnieni informacji na temat tego o czym nie mówimy i o czym nie wspominamy odsyłam do Wikipedii

sobota, 16 marca 2013

Berthy Gray Hayes mini-overshoty

W końcu się za nie wzięłam i jestem szczęśliwa. Okazało się, że overshot ma moc uszczęśliwiania mnie :-). Moje pierwsze wrażenie - żadne zdjęcie nie oddaje uroku efektów tej techniki, pamiętajcie o tym.

Słów parę o pani Bercie. Niewiele wiadomo o jej życiu. Urodziła się w 1878 r. w Middleborough (Massachusetts); zmarła  w Providence (Rhode Island) w 1947 r. Przez swoich współpracowników (pracowała jako księgowa) została zapamiętana jako kobieta o starannie przystrzyżonych jasnych włosach, młodzieńczym wyglądzie i "beautifully tailored clothes" (może ktoś to ładnie przetłumaczyć?). Mówili o niej: "Tkactwo było jej życiem".
Na tej fotografii znajduje się Bertha Gray Hayes, niestety, niezidentyfikowano jej

Tkała przede wszystkim wczesnym porankiem, a swoje tkaniny zabierała do pracy, aby pokazywać je kolegom, których często zapraszała także do domu na herbatę i... żeby pokazywać im swoje tkaniny :-). Stosując technikę nazywaną "name drafting" projektowała  i tkała dla przyjaciół (taka zabawa alfabetem "rozpisanym" na nicielnice). Swoimi pomysłami dzieliła się z innymi tkaczkami, m.in. Mary Meigs Atwater, z którą prowadziła korespondencję.
List od Mary Meigs Atwater

Książka "Weaving Designs by Bertha Gray Hayes : Miniature Overshot Patterns" to prezentacja 92 wzorów w tym 72 mini-overshotów. Jej pierwsza część to fotografie oryginalnych kart Berthy. Każda karta ma wyrysowany wzór przewlekania osnowy i próbkę tkaniny; wzory są podpisane i nazwane.
 Wzór zatytułowany "The Yankee". W liście do jednej z korespondencyjnych koleżanek-tkaczek napisała o nim tak:
"This draft is my own name but I am calling it 'The Yankee' for I AM A YANKEE"

W drugiej części książki zaprezentowano ponownie próbki tkanin, ale uzupełniono je rysunkami dyspozycyjnymi. Nic tylko siąść i tkać :-).

Kiedy w końcu udało mi się "siąść i tkać", zdecydowałam się na wzór, który widać powyżej. Gdy zaczął się wyłaniać po prostu mnie zachwycił.
Dopiero rankiem, gdy spojrzałam na tkaninę świeżym okiem, dojrzałam smutną prawdę - cztery błędy w przewlekaniu. Dwa udało mi się naprawić, ale pozostałych dwóch nie jestem w stanie. Musiałabym odciąć utkany fragment i jeszcze raz przewlec część nici osnowy. Uznałam, że nie mam na to czasu. Osnowy jest niewiele, z założenia robótka ta miała być zapoznaniem się z tematem, wprawką, tkam więc dalej.






I muzyczka, która nijak ma się do overshota, ale za to przyprawia mnie o dreszcz. Niezmiennie od lat.



środa, 13 marca 2013

Z życia tkacza

Pożegnałam się z poprzednim projektem i zdarłam (niestety dosłownie) osnowę z warsztatu. Co wcale nie znaczy, że oddałam tę walkę. "Co się odwlecze, to nie uciecze", a ja nie lubię nierozwiązanych zagadek i kiedyś jeszcze do tej wrócę. Alicja uzbroiła mnie w oręż w postaci książki, która może pomóc. To będzie dla mnie dłuuuuga lektura, bo rzecz jest oczywiście w języku angielskim.
A propos języków obcych. Gdzieś tam na początku bloga zapowiedziałam, że chcę przygotować mini-słowniczki przekładowe, które mogłyby pomóc osobom takim jak ja, czyli takim, którym daleko do poligloty. Nie jest to jeszcze imponujący zbiór, ale powoli nabiera jakiegoś kształtu. Oczywiste jest, że skupiłam się na języku angielskim, ale robię powolutku też szwedzki. Minimalnie zahaczyłam o hiszpański (bardzo minimalnie), a niemiecki jest w planach odległych. Słówka ładnie zestawiam w excelu, żeby można było je dowolnie sortować. Jak uznam, że już warto się tym dzielić, to się podzielę, może jeszcze komuś się przyda.
Poza tym pochwalę się Wam moim tatą - kochany jest, oprócz dodatkowych podnóżków dorobił mi regan. Na zdjęciu dziwnie to wygląda, bo regan leży na niciach, a nie odwrotnie, ale akurat zakładałam osnowę. Regan jest pierwsza klasa, gwoździki mają ok. 4 cm wysokości, mocowany jest na drewniane kołeczki.

Mogłabym powiedzieć, że regan jest DIY, ale właściwsze będzie DIBYD - Do It By Your Dad.
Bardzo odpowiada mi wykonywanie różnych prac sposobem DIBYD :-). Mam w zanadrzu kilka mniejszych i jeden większy projekt, ale nie będę zdradzać szczegółów, żeby nie zapeszyć. Trzymajcie kciuki za tatę!
A te nitki na zdjęciu to osnowa pod overshota. W końcu! Wzór zaczerpnięty z książki, o której wspominałam tu. Nie mogę się doczekać tkania!
A na koniec trochę rozrywki - moim kosztem. Jakiś czas temu przyśniło mi się, że pewien miły pan chce się ze mną umówić na kolację. Na kolację?  Ze mną? Zamężną matką trojga? Hm, cóż... Postanowiłam dać mu szansę. Otrzymał ode mnie listę pytań, a od odpowiedzi uzależniłam swoją decyzję. Pytania były standardowe: ile ma lat, czego słucha, co czyta itd. itp. Ale ostatnie, najważniejsze, to od którego wszystko zależało brzmiało: czy i jakie tradycje tkackie występują w Pana rodzinie? :-)))))))))))))))))))))))))))))

niedziela, 10 marca 2013

Bardzo pracowicie - kompletnie bezproduktywnie

Tak właśnie mija mi czas - jak w tytule. Chodzę sfrustrowana, bo uważam cały ten naprawdę długi czas za stracony. Obiektywnie patrząc, to wcale go nie zmarnowałam, bo sporo się nauczyłam, ale jednak nie potkałam zbyt wiele i cierpię przeto.
Niestety, problemu swego i tak nie rozwiązałam - znalazłam w sieci zdjęcie rag ruga, który mi się spodobał, jednak ni cholery nie mogę dojść jak on jest utkany. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że diabeł tkwi w jakimś szczególe... Za cienka osnowa, za rzadka osnowa, zbyt gruba osnowa, za cienki wątek, za gruby wątek, niewłaściwy threading albo - nie daj Boże! - zbyt mało nicielnic?! Nie macie pojęcia jak mnie to dręczy, że nie mogę znaleźć przyczyny, dla której ciągle wychodzi mi coś innego niż zamierzony efekt.
Co gorsza, przez to kombinowanie, próbowanie, prucie cały czas mam zajęte krosno, a ja chcę tkać! Wniosek jest oczywisty - potrzebne mi drugie krosno. Może ktoś chce się pozbyć jakiegoś niedużego warsztatu? Może być taki :-P

Przyjmę pod swój dach, zadbam i pokocham. Jestem Loomynatic, to zobowiązuje ;-)